Zaufanie, determinacja i innowacje. 30 lat MELACO z punktu widzenia jej założyciela, Zbigniewa Haczkowskiego

Aktualność

Zaufanie, determinacja i innowacje. 30 lat MELACO z punktu widzenia jej założyciela, Zbigniewa Haczkowskiego

Zaczynał z dużym doświadczeniem w branży, kontaktami i z Dariuszem Piotrowskim u boku w czasach, kiedy Polska przeżywała ożywienie gospodarcze po latach PRL-u. Zbigniew Haczkowski, Prezes Melaco, odważnym krokiem wszedł wówczas w świat biznesu, a na naszym firmowym blogu opowiada o swoich doświadczeniach, sukcesach, a także o roli, jaką odegrały w tym wszystkim zaufanie, ciągła chęć do nauki i nieustannie rosnący zespół. Zapraszamy do lektury.

Szanowny Panie Prezesie, zacznijmy od początku – co skłoniło Pana do wyboru branży meblarskiej?

Po odpowiedź na to pytanie musimy wrócić do lat 90. Był to czas zaraz po stanie wojennym, okres wielkiego zamętu, ale również wielkich możliwości. Kiedy plan Balcerowicza wszedł w życie – mimo iż budził kontrowersje – ludzie zaczęli dostrzegać, że następują poważne zmiany. Duże zakłady upadały lub napotykały ogromne trudności.

Ja jestem, jakby nie patrzeć, dzieckiem wojennym – urodziłem się w 1940 roku. Doświadczyłem zarówno stalinizmu, jak i czasów Gomułki. To była era gospodarki uspołecznionej i państwowych zakładów pracy. Nagle jednak coś się zmieniło. Wszyscy patrzyliśmy z nieśmiałością na te przemiany, nie mając żadnych wcześniejszych doświadczeń w zakładaniu własnych firm.

A teraz przechodzę do sedna Pańskiego pytania – dlaczego branża meblarska? Moje doświadczenia po studiach są tutaj kluczowe. Pochodzę z rodziny rolniczej, ale moje losy zdecydowały, że skończyłem studia na Wydziale Technologii Drewna w Poznaniu. Po studiach miałem nawet okazję spędzić pół roku na stypendium w Jugosławii, było to za czasów Tity.

Ponieważ moja przyszła żona pochodziła z Zielonej Góry, szukałem tam pracy, a naturalnym miejscem dla technologa drewna jest branża meblarska. Właśnie tak rozpocząłem swoją karierę – w niedziałającym już zakładzie ZEFAM w Zielonej Górze. Kiedy nastąpił stan wojenny, byłem już zastępcą dyrektora do spraw technicznych. Moja praca przebiegała pomyślnie, a za dobre wyniki otrzymałem kolejne stypendium, tym razem w Finlandii.

Stan wojenny spowodował jednak, że moja fabryka zaczęła napotykać na problemy. Po zakończeniu stanu wojennego, z planem Balcerowicza, przyszedł czas na samodzielność – „bierzcie życie w swoje ręce”, jak mówiono. I tak postanowiłem zacząć. Znalazłem się w branży, którą dobrze znałem i w której spędziłem 27 lat mojego życia. Inni zakładali firmy budowlane, hydrauliczne, naprawiające dachy – ja znałem się na produkcji mebli.

Jakie korzyści przyniosła Panu praca w ZEFAM? Jak wpłynęła na początki działalności firmy Melaco?

Praca w ZEFAM była cennym doświadczeniem. ZEFAM był swojego czasu jednym z trzech najlepszych producentów mebli w Polsce. Działał na rynku eksportowym, co pozwalało nam na pozyskanie dewiz i zakup materiałów czy nowoczesnych maszyn z zagranicy. Jako osoba odpowiedzialna za kwestie techniczne miałem okazję brać udział w zakupach tych maszyn na Zachodzie, między innymi w Niemczech, Włoszech, Hiszpanii czy Holandii. To doświadczenie było nieocenione w początkach działalności Melaco.

Czy moglibyśmy porozmawiać o technologii, którą firma Melaco zdecydowała się wprowadzić jako pierwszą?

Rzeczywiście, były to niewątpliwie interesujące czasy. Moje kontakty biznesowe oraz zrozumienie branży były kluczowe, a do pomocy miałem młodego inżyniera, Dariusz Piotrowski, męża mojej starszej córki. Zaczynało się coś dziać w branży meblarskiej, a my zawsze chcieliśmy być krok przed innymi.

W tamtym okresie w produkcji mebli kuchennych pojawiła się nowa technologia – postforming. Wcześniej blaty robocze produkowane były z płyty laminowanej, a krawędzie były wykańczane listwą aluminiową lub z tworzywa sztucznego. Nowa technologia postforming zapewniała estetyczne i trwałe pokrycie odpornym laminatem całej powierzchni płyty, wraz z czołową krawędzią.

W Polsce takiej technologii nie było. Niektóre firmy importowały gotowe płyty z zagranicy, ale to było bardzo kosztowne. Ja miałem jednak kontakty, a przede wszystkim wiedziałem, jak to działa. Znałem producentów maszyn, które taką technologię realizują, bo kiedyś sam je kupowałem.

Zdecydowałem więc, że spróbuję wprowadzić tę technologię do Polski. Firma Barberan w Hiszpanii produkowała maszyny do postformingu. Postanowiliśmy je kupić i wprowadzić tę technologię na polski rynek. Moje kontakty z producentami zaowocowały zaufaniem, które umożliwiło nam leasing tych maszyn bez konieczności szukania gwarantów. Tak właśnie zaczęliśmy – od produkcji blatów metodą postforming.

Co skłoniło Pana i Pana zięcia do wyboru Nowej Soli jako miejsca prowadzenia działalności firmy?

Zdecydowanie, wybór lokalizacji nie był przypadkowy. Mimo że ja pochodzę z Zielonej Góry, a mój zięć z Drzonkowa, zdecydowaliśmy się na Nową Sól. W tamtym czasie w Zielonej Górze nie było dostępnych hal produkcyjnych do wynajęcia – wszystko jeszcze było zajęte.

Moja córka dowiedziała się, że Państwowy Ośrodek Maszynowy w Nowej Soli upadł. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy jest tam dostępna jakaś hala. Okazało się, że jest – jedna hala była dostępna. Po wyjaśnieniu koncepcji leasingu – sprzedaży na raty – otrzymaliśmy zgodę na jej wykorzystanie.

Tak więc, dzięki leasingowi maszyny z Hiszpanii oraz trzem starszym maszynom dostępnym na miejscu, rozpoczęliśmy naszą działalność. Użyliśmy też nieco naszych oszczędności – przecież 27 lat pracy zaowocowało pewnym kapitałem – i założyliśmy spółkę o nazwie Melaco. Nazwa firmy, wymyślona przez Dariusza Piotrowskiego, pochodzi od melaniny, żywicy używanej do produkcji laminatu. Tak rozpoczęliśmy produkcję blatów, co stało się naszym pierwszym produktem.

Jak Pan wspomina te początki działalności Melaco, patrząc już z perspektywy 30 lat?

Początki zawsze są pełne wyzwań, ale z perspektywy czasu, wspominam je z dużą satysfakcją. Współpraca z moim zięciem, Dariuszem, była bezcenna. Wzajemne zaufanie było fundamentem naszej współpracy i kluczem do sukcesu.

Na początku działaliśmy raczej ostrożnie, a potem zaczęło się rozwijać. Było wiele rzeczy do załatwienia – maszyny, laminaty z Włoch, niemieckie kleje… To wszystko wymagało skoordynowania. Technologia była świeża dla Polski, chociaż na Zachodzie była już stosowana.

Wszystko zaczęło nabierać tempa po naszym wystąpieniu na pierwszych targach meblowych w Poznaniu. Nasze skromne stoisko przyciągnęło uwagę przedstawiciela grupy Krono, austriackiej firmy, która była wtedy naszym głównym konkurentem na rynku. Zaproszono nas na spotkanie, podczas którego złożono ofertę współpracy. Choć propozycja była kusząca, zdecydowałem się nie wchodzić w partnerstwo z tak dużym graczem. Na podstawie rady mojego przyjaciela z Włoch, zdecydowałem, że chcę prowadzić własną firmę i utrzymać kontrolę nad jej rozwojem.

Wszystko to były bardzo wartościowe lekcje, które nauczyły mnie wiele o prowadzeniu biznesu. Dziś, patrząc wstecz, jestem dumny z tego, co udało nam się osiągnąć i z tego, jak daleko zaszliśmy.

Czy pamięta Pan swoich pierwszych klientów i jakie to były firmy? Podejrzewam, że wielu z nich już nie ma na rynku.

Tak, rzeczywiście wielu z naszych pierwszych klientów już nie funkcjonuje na rynku, ale ich pamięć jest nadal żywa. Pierwsze firmy, które współpracowały z Melaco to były głównie duże fabryki mebli takie jak Wolsztyńska Fabryka Mebli, ZEFAM, czy Bydgoskie Fabryki Mebli. Mieliśmy również klientów w Poznaniu, Wyszkowie, Białymstoku i na Śląsku.

Co ciekawe, nie wszyscy nasi klienci to były duże fabryki. Zauważyliśmy rozwój małych zakładów rzemieślniczych, które również były zainteresowane naszymi produktami. Na przykład na Śląsku mieliśmy jednego klienta, który zaczynał od przewożenia naszych produktów na dachu swojego samochodu. On dostosowywał nasze produkty do wymiarów wymaganych przez klientów i odświeżał stare meble, dając im nowe życie.

Dodatkowo, hurtownie stały się istotnym ogniwem w naszym łańcuchu dystrybucji. Kupowały od nas produkty i sprzedawały je dalej razem z innymi materiałami potrzebnymi do produkcji mebli.

Co sprawiło, że Melaco nie podzieliło losu innych firm i nadal funkcjonuje na rynku? Co jest, Pana zdaniem, kluczem do sukcesu, który pozwolił nie tylko na utrzymanie się, ale też na rozwój?

Wydaje mi się, że kluczem do naszej długotrwałej obecności w branży jest to, że nigdy nie staliśmy w miejscu. Nie pozwoliliśmy, aby nasze początkowe produkty – blaty i fronty meblowe – ograniczyły nasze ambicje. Zawsze szukaliśmy nowych możliwości i to pozwoliło nam przetrwać i rozwijać się, mimo zmieniającej się branży i konkurencji.

Przykładowo, zaczęliśmy oklejanie foliami, wprowadzając do naszej oferty fronty meblowe o różnym wykończeniu – matowe i błyszczące. To była zupełnie nowa technologia dla nas, ale dzięki niej mogliśmy sprostać rosnącemu popytowi na takie produkty. W zasadzie to nie zatrzymaliśmy się na jednej technologii, ale zawsze staramy się być w ciągłym kontakcie z producentami, śledzić trendy i dostosowywać do nich naszą ofertę.

Na pewno też dużą rolę odgrywają osoby, które teraz prowadzą firmę – moja córka, Beata Piotrowska i zięć, Dariusz Piotrowski. Ja już jestem na emeryturze i choć ciągle mam oko na to, co się dzieje w firmie, to już jest ich zasługa, że Melaco nadal prosperuje. Są pełni energii i pomysłów, więc jestem pewien, że firma jest w dobrych rękach i nadal będzie się rozwijać.

Częściowo oddał Pan już stery, ale z pewnością ma Pan ogląd na przyszłość firmy. Czy jest jakiś kierunek, w którym życzyłby Pan sobie lub firmie, żeby się rozwijała? Czego życzyłby Pan Melaco na 30. urodziny?

Na pewno trzeba konsekwentnie podążać za zmieniającymi się trendami w branży meblowej, ponieważ to jest nasze główne pole działania i tu mamy największą wiedzę i doświadczenie. Przede wszystkim trzeba zrozumieć i dostosować się do zmieniających się preferencji i potrzeb konsumentów.

Obecnie, widać trend na budowę apartamentów na sprzedaż, które są rodzajem lokaty pieniędzy. Takie apartamenty nie są wyposażone w ekskluzywne meble – zamiast tego potrzebują szybkiego, stosunkowo taniego, ale trwałego i efektownego wyposażenia. To jest obszar, w którym moglibyśmy się rozwijać, oferując produkty spełniające te specyficzne wymagania.

W dodatku, istnieje zapotrzebowanie na drobne elementy wyposażenia, które uzupełniają wystrój wnętrz. Może to być kolejny kierunek dla naszej firmy – produkcja takich małych, ale istotnych elementów, które mogą znacząco poprawić estetykę i funkcjonalność domu.

W każdym razie, kluczem jest ciągłe poszukiwanie innowacji i nowych możliwości, a także utrzymanie bliskiego kontaktu z naszymi klientami, aby zrozumieć, czego potrzebują.

Komu chciałby Pan podziękować za ten kolejny kamień milowy, jakim jest 30-lecie Melaco?

To jest naprawdę ważne pytanie, na które odpowiedź nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Tak, jestem dumny z tego, co osiągnąłem, ale na pewno nie zrobiłem tego sam.

W pierwszej kolejności, chciałbym podziękować mojemu zespołowi. To są ludzie, którzy pracowali ze mną przez te wszystkie lata, wkładając swoje serce, umiejętności i czas w rozwój firmy. Bez nich nie moglibyśmy osiągnąć tego, co osiągnęliśmy.

Chciałbym również podziękować naszym klientom, zarówno tym pierwszym, jak i tym obecnym. To dzięki ich zaufaniu i wsparciu udało nam się utrzymać na rynku przez te wszystkie lata.

Oczywiście, moja rodzina miała ogromny wpływ na to, gdzie jestem teraz. W szczególności moja córka i zięć, którzy teraz prowadzą firmę, są niesamowicie ważni dla jej przyszłości.

Jestem dumny z tego, co wspólnie osiągnęliśmy, i cieszę się, że mogliśmy to zrobić z tak wieloma wspaniałymi ludźmi.

Ta historia jest dowodem na to, że determinacja i ciągła chęć rozwoju mogą przekształcić mały zakład w prężnie działającą firmę, znaną i cenioną w całym sektorze. Gratulujemy tego sukcesu i trzymamy kciuki za kolejne lata równie owocnej działalności.

Poprzedni wpis

Na targach LINGA, jednym z najważniejszych wydarzeń branży meblarskiej, mieliśmy okazję spojrzeć na najbliższą przyszłość technologii w produkcji mebli. Była to szansa do zgłębiania wiedzy i inspiracji dla dalszych inwestycji w naszym zakładzie. Zobacz, co przyciągnęło naszą uwagę i w jakim kierunku zmierzają technologie w branży.

Następny wpis

Każdy członek naszego zespołu swoim doświadczeniem i umiejętnościami przyczynia się do realizacji naszej misji tworzenia wysokiej jakości produktów. Jednym z nich jest Łukasz, z zawodu tokarz frezer. Przyszedł do Melaco z doświadczeniem w pracy w różnych sektorach, ale to tutaj znalazł swoje miejsce. Dlaczego wybrał naszą firmą, co go w niej trzyma oraz jak ocenia ostatnie lata naszej działalności? Zapraszamy do lektury.

Kontakt

Masz pytania? Skontaktuj się z nami.

Chętnie odpowiemy na wszystkie pytania dotyczące oferty MELACO, warunków współpracy oraz zamówień. Napisz lub zadzwoń do nas.

DANE KONTAKTOWE

Melaco sp. z o.o.

ul. Ciepielowska 9
67-100 Nowa Sól

 

DZIAŁ SPRZEDAŻY

Agata Sroczyńska

koordynator ds. sprzedaży

DZIAŁ SPRZEDAŻY

Beata Prałat

specjalista ds. sprzedaży